Jak myślicie, co jest gorsze?
1. Spędzanie godzin na rozdzielaniu na nowo testów cholernego #PyMongo, czy
2. Użeranie się z kolejnym konfliktem na linii multipart
python-multipart?
Spieszę wyjaśnić.
#MongoDB to taka gówniana baza danych, która po przetworzeniu zbyt dużej liczby żądań otwiera zbyt wiele plików, i totalnie się wykrzacza na moim systemie. Tak więc, żeby dało się testować PyMongo, muszę testy dzielić na 5 części, i pomiędzy każdą restartować bazę danych. Wspaniały produkt na produkcję.
A `multipart` i `python-multipart` to dwie różne paczki, które instalują moduł `multipart`. Co za tym idzie, tylko jedną z dwóch można zainstalować. Problem w tym, że jedne paczki chcą używać tego pierwszego, a inne drugiego. I zawsze jakoś tak wychodzi, że paczka A używa jednego, a paczka B używa paczki A i drugiego.
I potem muszę tłumaczyć ludziom, że przez to wszystko się sypie, a oni oczywiście zawsze mają doskonały argument, że to jednak tej drugiej się powinno używać, i w ogóle pierwsza powinna zmienić nazwę, i najlepiej jakbym ja sam to wszystko rozwiązał, i cały świat dostosował do widzimisię rzeczonej osoby.
Albo inaczej mówiąc, wszystko wskazuje na to, że #Synapse wyleci z #Gentoo. A #Python to jeden z najbardziej gównianych ekosystemów, z jakimi można pracować.