Cierpię na silną alergię pyłkową. Od miesiąca już mam przez to solidnie podrażniony nos i gardło. A to z kolei sprawia, że jestem wyjątkowo przewrażliwiony na papierosy. Wystarczy, że ktoś z tym świństwem idzie trzy metry przede mną, a już zaczyna mnie drapać w gardle.
Wnioski z tego są trzy.
Po pierwsze, skoro z takiej odległości papierosy na mnie działają teraz, to zastanówmy się, jak bardzo bierne palenie nas truje, nawet kiedy nie czujemy tego smrodu.
Po drugie, ja szczerze współczuję osobom z astmą i gorszymi dolegliwościami. Mnie czekają góra dwa miesiące takiego przewrażliwienia.
Po trzecie, konieczny jest *całkowity zakaz palenia* w miejscach publicznych. Absurdalną jest sytuacja, w której jakaś bezmyślna osoba, w imię dawania upustu swojemu nałogowi, zabiera dla siebie cały chodnik, a innych zmusza do zejścia na szosę (już widzę, jak policja słucha moich wyjaśnień, że dusiłem się przez palanta).
A co za tym, absurdalną jest również sytuacja, w której "strefy dla palących" umieszcza się tak blisko przejścia, że przechodnie nie są w stanie uniknąć bycia trutymi, i muszą wstrzymywać oddech. Jak przy tej poznańskiej parodii dworca.